Newsy

Pierwsze polskie samochody elektryczne mogą trafić na ulice już w przyszłym roku. Auto będzie kosztować 40–50 tys. zł

2017-07-31  |  06:25

Realizowany w Polsce projekt zakłada stworzenie małego, miejskiego, zwrotnego samochodu, który będzie odpowiedzią na najnowsze trendy w polskich miastach. Według planów długość elektrycznego pojazdu wyniesie poniżej 3,75 m, a na jednym ładowaniu przejedzie on dystans ok. 150 km. Najważniejsza będzie jednak atrakcyjna cena na poziomie 4050 tys. zł.

Projekt polskiego samochodu elektrycznego przeszedł już pierwszą fazę, jaką był konkurs na wizualizację samochodu. Teraz wybrane pomysły doczekają się uszczegółowienia, a niektóre przejdą do fazy tworzenia prototypów. Wiadomo już, że polski samochód elektryczny pozycjonowany będzie w segmencie niedużych, miejskich aut klasy A, a więc będzie oferował długość poniżej 3,75 m.

Uważamy, że zapełni jedną z nisz, jaka powstanie na rynku za kilka lat. To samochód typowy do ruchu miejskiego, który będzie inteligentnie korzystał z miejskiej przestrzeni. To, co dziś widzimy na drogach: korki, problem ze znalezieniem miejsca parkingowego, to tylko przedsmak tego, co czeka nas za 5-10 lat – mówi agencji informacyjnej Newseria Innowacje Piotr Zaremba, szef projektu ElectroMobility Poland.

Choć z założenia samochód nie będzie autonomiczny, to twórcy gwarantują, że zapewni należyty komfort i bezpieczeństwo. Tym bardziej że nad projektem pracuje zespół doświadczonych specjalistów.

Myślę, że samochód, który powstanie za kilka lat, nie będzie samochodem autonomicznym. Jest kilka wyzwań, które muszą zostać przezwyciężone, abyśmy mogli myśleć o wejściu w ten segment. Przede wszystkim trzeba mieć dobry, sprawdzony produkt, aby dokładać do niego funkcje autonomiczne, to jest podstawowe zadanie, które stoi dziś przed ElectroMobility Poland – musimy zbudować produkt, który obroni się na rynku – wyjaśnia Piotr Zaremba.

Szef projektu ElectroMobility Poland podkreśla, że polski samochód elektryczny nie będzie konkurował zasięgiem z autami klasy premium, które na jednym ładowaniu są w stanie przejechać nawet do 400 km. Oszczędność związana z wyposażeniem auta w mniej pojemne akumulatory pozwoli za to zmniejszyć całkowitą cenę auta.

Chcielibyśmy, aby samochód był tani, tylko wtedy ma szansę zelektryfikować polskie miasta. Nasz samochód zagwarantuje zasięg na poziomie 150 km, przy czym pamiętajmy, że jest to zasięg w zupełności wystarczający dla samochodu miejskiego. W Polsce średnio samochodem przejeżdżamy 18 kilometrów dziennie, co oznacza, że samochód przejeżdżający 150 km na jednym ładowaniu będzie swobodnie poruszać się od poniedziałku do piątku – tłumaczy Piotr Zaremba.

Ceny większości samochodów elektrycznych, które będą oferowane za kilka lat, mieścić się będą w przedziale 50–70 tys. zł. Dlatego twórcom projektu zależy, aby cena polskiego samochodu była niższa od konkurencyjnych rozwiązań z zagranicy.

Jeśli chcemy stworzyć samochód, który będzie sprzedawany masowo, to w warunkach polskiego rynku auto powinno być tańsze niż samochody produkowane poza granicami naszego kraju, a więc powinno kosztować 40–50 tys. zł. Tylko wtedy ma szansę być drugim samochodem w rodzinie. Jeśli stworzymy dla samochodów elektrycznych sprzyjające warunki w miastach, to przy takiej cenie samochód ma szansę się sprzedawać – twierdzi Piotr Zaremba.

Oczywiście zanim auto trafi do produkcji seryjnej, musi przejść wszystkie fazy technologiczne: pierwszego prototypu, pierwszej krótkiej serii i drugiej krótkiej serii. Co więcej, projekt rozciągnie się w czasie, bowiem pomiędzy tymi krótkimi seriami musi upłynąć co najmniej kilka miesięcy.

Produkcja seryjna to perspektywa kilku lat, jeśli myślimy o samochodzie w kategorii homologacyjnej M1, natomiast szybciej chcielibyśmy pokazać prototyp. Nasze plany zakładają, że pierwsze polskie samochody elektryczne pojawią się na drogach w 2018 roku – podsumowuje Piotr Zaremba.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Handel

Automatyzacja pomaga firmom budować przewagę nad konkurencją. Zwłaszcza wykorzystanie narzędzi sztucznej inteligencji

Firmy coraz chętniej inwestują w cyfryzację i automatyzację procesów, w tym z wykorzystaniem sztucznej inteligencji (AI), co pozwala im oszczędzać czas, redukować koszty operacyjne i poprawiać jakość obsługi klienta. Nowoczesne narzędzia takie jak platforma FlowDog pozwalają relatywnie szybko i efektywnie kosztowo usprawniać procesy obsługi reklamacji, zleceń serwisowych czy analizę danych sprzedażowych. Eksperci podkreślają, że dobrze wdrożona automatyzacja może przynieść zwrot z inwestycji już w ciągu kilku miesięcy, zwiększając konkurencyjność firm na dynamicznie zmieniającym się rynku

Handel

Odwetowe cła z UE na amerykańskie towary mogą być kolejnym etapem wojny handlowej. Następne decyzje spowodują dalszy wzrost cen

Komisja Europejska zapowiedziała nałożenie ceł na amerykańskie produkty w reakcji na wejście w życie ceł USA na stal i aluminium. Unijne cła o wartości 26 mld zł wejdą w życie 1 kwietnia, a w pełni zostaną wdrożone od 13 kwietnia. Donald Trump już zapowiada, że na to odpowie. – Wchodzimy w etap wojny handlowej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi i na pewno będziemy świadkami wielu takich odwetów z każdej strony – ocenia europosłanka Anna Bryłka.

Robotyka i SI

Inwestycje w sztuczną inteligencję na bardzo niskim poziomie. Potencjał polskich kadr nie jest wykorzystywany

Komisja Europejska zapowiedziała uruchomienie nowej inicjatywy InvestAI, która ma zmobilizować 200 mld euro na inwestycje w sztuczną inteligencję. W globalnym wyścigu zbrojeń w AI to jednak wciąż niewiele. Również polskie firmy technologiczne zazwyczaj korzystają z infrastruktury stworzonej przez zachodnich liderów. Największym wyzwaniem, które stoi przed polskimi firmami, jest to, by innowacje były tworzone na miejscu. – Zwłaszcza że inwestycja w sztuczną inteligencję i kryptografię kwantową to inwestycja w bezpieczeństwo kraju – przekonuje dr Maciej Kawecki, prezes Instytutu Lema.

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.