Mówi: | Michał Pizon |
Funkcja: | współzałożyciel |
Firma: | SiDLY |
Do 2022 roku 16,5 mln Europejczyków będzie korzystać z telemedycyny. Da ona też szansę na poprawę funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w Polsce
Rozwiązania telemedyczne mogą znacząco skrócić czas dotarcia pacjenta do lekarza. Zarówno wstępna diagnoza, jak i pierwsze zalecenia pacjenci mogą otrzymać w bardzo krótkim czasie i wdrożyć je jeszcze przed dostaniem się do gabinetu lekarskiego. Na rynku pojawia się coraz więcej nowoczesnych rozwiązań telemedycznych, w tym pierwsza na świecie krajowa sieć teleaudiologii, która powstała w Polsce. Mimo tego firmy opracowujące rozwiązania telemedyczne działają na granicy progu rentowności i poszukują źródeł finansowania nie tylko, by się rozwijać, lecz także by się utrzymać na rynku.
– Powstaje bardzo dużo nowych, innowacyjnych firm, które szukają dogodnych rozwiązań praktycznie w każdym istotnym aspekcie diagnostyki medycznej, czy są to zdalne stetoskopy, aparaty do KTG czy choćby opaski telemedyczne. Ich producenci coraz bardziej udoskonalają te produkty i systemy służące do obsługi tych produktów – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Innowacje Michał Pizon, współzałożyciel firmy SiDLY, polskiego start-upu medycznego.
W opracowywanie technologii dla telemedycyny aktywnie włączają się polskie przedsiębiorstwa. Nasz kraj jest też miejscem wdrożeń tych rozwiązań. W Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Nadarzynie została uruchomiona pierwsza na świecie krajowa sieć teleaudiologii, pozwalająca zbadać się na odległość. Dzięki niej lekarze mają możliwość monitorowania urządzeń wszczepianych pacjentom. Procedury z zakresu telemedycyny najczęściej nie trafiają jednak do koszyka świadczeń gwarantowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. NFZ refunduje tylko trzy takie usługi.
– Na tę chwilę NFZ refunduje aspekty związane np. z konsultacjami geriatrycznymi. Osoba, która potrzebuje szybkiej informacji na temat swojego zdrowia, może taką konsultację przeprowadzić i nie zapłacić za nią, ponieważ ona będzie refundowana – mówi Michał Pizon.
Z badania przeprowadzonego przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia wynika, że rozwiązania z zakresu telemedycyny stosuje tylko 8 proc. polskich szpitali czy przychodni. Przyrost w porównaniu z poprzednim rokiem wyniósł 1 proc. W Europie trend rozwoju telemedycyny jest dużo korzystniejszy. Według analityków z Berg Insight do 2022 roku liczba Europejczyków korzystających z niej sięgnie 16,5 mln, podczas gdy w 2016 roku było to 6 mln.
Niekorzystny trend w Polsce może się jednak odwrócić, ponieważ już nie tylko pacjenci, lecz przede wszystkim lekarze coraz chętniej otwierają się na rozwiązania z zakresu telemedycyny.
– Ideą telemedycyny nie jest zastąpić lekarza, ideą telemedycyny jest skrócić dystans między pacjentem a lekarzem i to się dzieje. Coraz więcej indywidualnych lekarzy i grup lekarzy widzi tę wartość dodaną w telemedycynie, zarówno dla siebie, jak i dla pacjenta. Istota telemedycyny nie opiera się tylko na urządzeniach, bo do telemedycyny służą całe systemy, które oprócz tego, że pozwalają bardzo szybko zdiagnozować pewne aspekty u pacjenta, pozwalają np. skrócić czas wypełnienia dokumentacji medycznej pacjenta bądź też przeprowadzić telekonsultację online z lekarzem – opowiada współzałożyciel firmy SiDLY.
Już dziś rodzice pacjentów Oddziału Intensywnej Terapii Noworodkowej (NICU) w York Hospital, dzięki platformie Angel Eye Camera Systems, mają możliwość całodobowej obserwacji dziecka i interakcji z nim poprzez strumieniowe przesyłanie obrazu i dźwięku. Do platformy można się logować za pomocą bezpiecznego konta z laptopa, tabletu czy smartfona. O krok dalej poszli inżynierowie z Innovator Health, którzy opracowali platformę komunikacyjną umożliwiającą lekarzowi bezpośredni kontakt wzrokowy z pacjentem oddalonym nawet o tysiące kilometrów.
Opracowany przez firmę Rounder system to medyczna stacja robocza przeznaczona do przeprowadzania wizyt lekarskich na odległość. Jest ona wyposażona w duży, 55-calowy wyświetlacz HD, dzięki czemu pacjent widzi pojawiającego się na ekranie lekarza niemal tak, jak przy bezpośrednim kontakcie. Poprzez urządzenie można przesyłać zdjęcia rentgenowskie, wyniki badań czy odczyty z urządzeń monitorujących funkcje życiowe. Takie rozwiązanie umożliwia dotarcie z pomocą lekarską do społeczności, w których taka opieka w standardowym podejściu byłaby bardzo mocno ograniczona chociażby z uwagi na czas potrzebny na podróż lekarza do miejsca pracy. To także rozwiązanie możliwe do wdrożenia w obszarze działań wojennych.
Urządzenia telemedyczne mogą w znaczący sposób pomóc w nakierowaniu lekarza na postawienie właściwej diagnozy. To również szansa na uzyskanie od lekarza online pierwszych zaleceń, których zastosowanie poprzedzi konieczną wizytę w gabinecie. Takie uzupełnienie systemu opieki zdrowotnej może pomóc w walce z problemem, jakim jest niedostateczna liczba specjalistów w Polsce.
– Aby telemedycyna była w Polsce powszechna, bez wątpienia potrzebne jest finansowanie projektów telemedycznych. My, jako start-up, zderzamy się z koniecznością ogromnych nakładów finansowych na kolejne prace badawczo-rozwojowe, żeby zapewnić jak najlepsze funkcjonalności produktów. Działamy od 4 lat na rynku, w tym roku zbliżamy się do break-even point, czyli nasze przychody zrównają się z naszymi kosztami. Podejrzewam, że niewiele jest firm z naszej branży, które mogą pochwalić się takim osiągnięciem – mówi Michał Pizon.
Z raportu „Health at a Glance 2018” wynika, że w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada średnio 2,4 lekarza. Nasz kraj wyprzedza Rumunia i Wielka Brytania, a średnia europejska to 3,8.Co więcej, obciążenie lekarza pracą jest w naszym kraju wyższe o około tysiąc porad rocznie niż wynosi średnia dla Europy. Sytuuje to naszych lekarzy na trzeciej pozycji wśród najbardziej obłożonych pracą. Według raportu w Polsce brakuje około 30 tys. specjalistów.
Z danych opublikowanych przez Research and Markets rynek telemedycyny do 2025 r. ma osiągnąć wartość 78 mld dol.
Czytaj także
- 2025-08-05: 1 października ruszy w Polsce system kaucyjny. Część sieci handlowych może nie zdążyć z przygotowaniami przed tym terminem
- 2025-08-04: Branża ciepłownictwa czeka na unijną i krajową strategię transformacji. Liczy na większe fundusze i korzystne regulacje
- 2025-07-25: Nestlé w Polsce podsumowuje wpływ na krajową gospodarkę. Firma wygenerowała 0,6 proc. polskiego PKB [DEPESZA]
- 2025-07-31: Czipowanie pozwala o jedną czwartą zmniejszyć bezdomność psów i kotów. UE chce wprowadzić taki obowiązek
- 2025-07-18: Endometrioza przez lata pozostawała lekceważonym problemem. Mimo że cierpi na nią 14 mln kobiet w Europie
- 2025-07-25: Kraje dotknięte powodzią z 2024 roku z dodatkowym wsparciem finansowym. Europosłowie wzywają do budowy w UE lepszego systemu reagowania na kryzysy
- 2025-07-30: 70 proc. Polaków planuje wyjazd na urlop w sezonie letnim 2025. Do łask wracają wakacje last minute
- 2025-07-24: E. Kopacz: Róbmy wszystko, by dzieci przyjeżdżające do Polski wchodziły w cykl kalendarza szczepień. Wiele zależy od świadomości matek
- 2025-07-22: Duże możliwości korzystania z funduszy europejskich przez polskie firmy. Szczególnie w obszarze obronności
- 2025-07-24: Mikro-, małe i średnie firmy liczą na lepszy dostęp do finansowania. To coraz istotniejszy klient dla sektora bankowego
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Handel

1 października ruszy w Polsce system kaucyjny. Część sieci handlowych może nie zdążyć z przygotowaniami przed tym terminem
Producenci, sklepy i operatorzy systemu kaucyjnego mają niespełna dwa miesiące na finalizację przygotowań do jego startu. Wówczas na rynku pojawią się napoje w specjalnie oznakowanych opakowaniach, a jednostki handlu powinny być gotowe na ich odbieranie. Część z nich jest już do tego przygotowana, część ostrzega przed ewentualnymi opóźnieniami. Jednym z ważniejszych aspektów przygotowań na te dwa miesiące jest uregulowanie współpracy między operatorami, których będzie siedmiu, co oznacza de facto siedem różnych systemów kaucyjnych.
Ochrona środowiska
KE proponuje nowy cel klimatyczny. Według europosłów wydaje się niemożliwy do realizacji

Komisja Europejska zaproponowała zmianę unijnego prawa o klimacie, wskazując nowy cel klimatyczny na 2040 roku, czyli redukcję emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. w porównaniu do 1990 rok. Jesienią odniosą się do tego kraje członkowskie i Parlament Europejski, ale już dziś słychać wiele negatywnych głosów. Zdaniem polskich europarlamentarzystów już dotychczas ustanowione cele nie zostaną osiągnięte, a europejska gospodarka i jej konkurencyjność ucierpi na dążeniu do ich realizacji względem m.in. Stanów Zjednoczonych czy Chin.
Konsument
Tylko 35 proc. Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ możliwe do osiągnięcia przed 2030 r. Potrzebna ściślejsza współpraca międzynarodowa

Jak wynika z raportu ONZ, choć w ciągu ostatniej dekady dzięki dążeniu do realizacji przyjętych celów udało się poprawić życie milionów ludzi na całym świecie, to jednak tempo zmian pozostaje zbyt wolne, by dało się je osiągnąć do 2030 roku. Postęp hamują przede wszystkim eskalacja konfliktów, zmiana klimatu, rosnące nierówności i niewystarczające finansowanie. Jak wynika ze sprawozdania Parlamentu Europejskiego, problemem jest także brak ścisłej współpracy międzynarodowej i sceptyczne podejście niektórych państw ONZ.
Szkolenia

Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.