Mówi: | Tamir Pardo |
Funkcja: | przewodniczący rady nadzorczej, Shizim Group, były dyrektor Mosadu |
Cyberataki mogą sparaliżować pracę służby zdrowia. Hakerzy zmuszają szpitale do zawieszenia pracy i płacenia okupów
Zabezpieczenia przed atakami cybernetycznymi w służbie zdrowia są niewystarczające – wskazują eksperci od cyberbezpieczeństwa. Ataki hakerów, których celem były placówki medyczne zmuszały ich zarządców do przerwania pracy. Powodowały tym samym bezpośrednie zagrożenie życia pacjentów, a na dodatek szpitale były zmuszane do wpłacania wysokich okupów. Zdaniem ekspertów cyberprzestępczość będzie najpoważniejszym zagrożeniem w najbliższych latach.
– Stoimy przed realnym zagrożeniem, ponieważ ataki cybernetyczne to prawdziwa broń, do tego bardzo tania i dostępna dla inteligentnej młodzieży, uzdolnionych nastolatków w wieku już nawet 15, 16 czy 17 lat, których jest na świecie wielu. Mogą się oni nauczyć, jak włamać się do sieci, jak zbierać informacje oraz jak w ten sposób komuś zaszkodzić. To dotyczy wszystkich sektorów, np. systemów bankowych, branży motoryzacyjnej czy zdrowotnej, samych szpitali czy sektora medycznego jako całości – przestrzega w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Tamir Pardo, były szef izraelskiej agencji wywiadowczej Mosad, a obecnie przewodniczący Shizim.
1 października grupa szpitalna DCH Health Systems z Alabamy w USA musiała się mierzyć z atakiem ransomware na jej trzy szpitale: w Tuscaloosa, Fayette i Northport. Szkodliwe oprogramowanie, które zawierało kilka błędów, spowodowało uszkodzenie około jednego na osiem zaszyfrowanych plików. W rezultacie szpitale DCH zostały zamknięte dla wszystkich nowych pacjentów, a personel został zmuszony do pracy na papierowych kopiach cyfrowej dokumentacji. Grupa za odblokowanie dostępu do dokumentacji zapłaciła cyberprzestępcom okup. Nie ujawniono jego wysokości.
– Jeśli zdarzy się atak na szpital, np. przy wykorzystaniu oprogramowania szantażującego WannaCry, wszystkie bazy danych szpitali mogą zostać zaszyfrowane, przez co nikt nie uzyska pomocy medycznej w zaatakowanej placówce. Atak opiera się na szantażu, ponieważ przestępcy żądają pieniędzy za odszyfrowanie danych szpitali. W wielu miejscach, gdzie doszło do tego typu ataku, okup został zapłacony. Działanie to spowodowało znaczne szkody, nie tylko dla samych pacjentów, lecz także dla reputacji krajów i szpitali, przynosząc ogromne straty – mówi Tamir Pardo.
Wirus WannaCry został wykorzystany do przeprowadzenia ataku na ponad 300 tysięcy komputerów w 99 krajach świata. Ucierpiała w jego wyniku duża część komputerów należących do brytyjskiej służby zdrowia, a także firmy takie jak Telefonica, Fedex czy Deutsche Bank. W samej Rosji zainfekowanych zostało ponad tysiąc komputerów, m.in. w ministerstwie spraw wewnętrznych. Łączny okup, jaki przekazano hakerom, wyniósł niemal 140 tys. dol. Do tej pory odnotowuje się przypadki płacenia okupu związane z wirusem WannaCry. Tylko w sierpniu 2019 r. specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa Sophos wykryli ponad 4,3 mln prób rozprzestrzenia którejś z dwunastu tysięcy nowych wersji wirusa.
– Osoba, która ma problem ze zdrowiem i którą czeka hospitalizacja, ma nadzieję, że w szpitalu otrzyma pomoc i że lekarze ją wyleczą. W szpitalach i przychodniach gromadzone są duże ilości informacji, które nie powinny stać się tematem jutrzejszych wiadomości prasowych. Wyciek tych informacji ze względu na ich poufny charakter może mieć wpływ na sytuację zawodową danej osoby, a także na jej życie osobiste, zwłaszcza celebrytów i VIP-ów, np. polityków, jak również przedsiębiorców – tym osobom szczególnie zależy na poufności informacji na temat ich zdrowia – wskazuje ekspert.
University of Alabama w Birmingham Medicine musiał 30 września powiadomić prawie 20 tys. pacjentów o tym, że w sierpniu hakerzy uzyskali dostęp do niektórych kont e-mail pracowników. W wiadomościach znajdowały się informacje o pacjentach. Hakerzy działali według schematu, w ramach którego wysłali pracownikom autentycznie wyglądający e-mail z prośbą o ankietę biznesową, który posłużył za punkt wyjścia do ataku phishingowego. Wszczęte po tym zdarzeniu dochodzenie wykazało dodatkowo, że cyberprzestępcy próbowali przekierować depozyty pracowników na konto kontrolowane przez hakerów.
– Można zarobić znacznie więcej, przeprowadzając cyberatak, niż włamując się do banku. Do tego ta pierwsza opcja jest mniej ryzykowna, przestępca nie musi znajdować się w pobliżu swojego celu. Może przeprowadzić atak nawet z drugiego końca świata, znajdując się setki kilometrów od celu, oraz może osiągnąć, co chce – wykradać tajemnice, manipulować danymi i działać na szkodę osób i instytucji. Możliwości są nieograniczone. To śmiertelnie niebezpieczna broń. W każdym z krajów, które odwiedziłem, z pewnością nie ma odpowiednich zabezpieczeń na płaszczyźnie opieki zdrowotnej – podkreśla były szef Mosadu.
Coroczny raport Evil Internet Minute sporządzony przez RiskIQ wskazuje, że co minutę cyberprzestępczość internetowa powoduje straty sięgające 2,9 mln dol. W sumie działalność cyberprzestępców powoduje 1,5 bln dol. strat. Strata wynikająca z samych ataków phishingowych wynosi 17,7 tys. dol. na minutę. Globalnie zdarzenia związane z oprogramowaniem ransomware w 2019 r. mają kosztować ponad 22 tys. dol. na minutę.
Czytaj także
- 2024-12-20: Przez „wrzutkę legislacyjną” saszetki nikotynowe mogły zniknąć z rynku. Przedsiębiorcy domagają się konsultowania nowych przepisów
- 2024-12-05: Saszetki nikotynowe dodane na finiszu prac do ustawy tytoniowej. Pracodawcy RP: to kontrowersyjna wrzutka legislacyjna
- 2024-12-04: Ulga na badania i rozwój może być lekiem na rosnące koszty zatrudnienia. Korzysta z niej tylko 1/4 uprawnionych firm
- 2024-12-09: Podejście do przemocy wobec dzieci się zmienia, ale wciąż dużo jest do zrobienia. Trwają prace nad uszczelnieniem przepisów
- 2024-12-09: Joanna Kurowska: Lekarz w Stanach Zjednoczonych to jest ktoś, kto ma dom z basenem i jest milionerem. Medycy w Polsce muszą pracować na 13 etatów
- 2024-11-06: 4 mld zł z KPO na e-zdrowie. Trafią m.in. na ucyfrowienie dokumentacji medycznej oraz narzędzia przyspieszające diagnostykę
- 2024-10-18: Polska unijnym liderem w pracach nad Społecznym Planem Klimatycznym. Ma pomóc w walce z ubóstwem energetycznym
- 2024-12-04: Zmęczenie i spadek motywacji coraz częstszym problem polskich pracowników. Niewielu może liczyć na wsparcie pracodawców
- 2024-10-15: Trwa jesienna fala COVID-19. Według GIS jest najwięcej zachorowań od dwóch lat
- 2024-11-13: Polska ochrona zdrowia niegotowa na kolejny kryzys. Eksperci: nie wyciągnęliśmy lekcji z pandemii
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Problemy społeczne
Przeciętny Polak spędza w sieci ponad trzy godziny dziennie. Tylko 11 proc. podejmuje próby ograniczenia tego czasu
Polacy średnio spędzają w internecie ponad trzy godziny dziennie. Jednocześnie, według badania na temat higieny cyfrowej, jedynie 14 proc. respondentów kontroluje swój czas ekranowy, a co piąty ogranicza liczbę powiadomień w telefonie czy komputerze. Nadmierne korzystanie z ekranów może wpływać na zaniedbywanie obowiązków i relacji z innymi, a także obniżenie nastroju i samooceny. Kampania Fundacji Orange „Nie przescrolluj życia” zwraca uwagę na potrzebę dbania o higienę cyfrową. Szczególnie okres świątecznego wypoczynku sprzyja takiej refleksji.
Prawo
Pediatrzy: Słodkie e-papierosy nie są przebadane. Państwo musi przejąć inicjatywę w sprawie kontroli ich jakości
Co trzeci uczeń pierwszą styczność z nikotyną miał w wieku 13 lat. Dla 70 proc. pierwszym w życiu wyrobem z nikotyną był e-papieros. Wśród uczniów używających obecnie nikotyny najwięcej, bo 80 proc., używa e-papierosów, najczęściej o słodkich smakach – wynika z badań CBOS. W dodatku z badań wynika, że zakaz sprzedaży takich produktów niepełnoletnim jest skutecznie omijany. Polskie Towarzystwo Pediatryczne, wspierane przez lekarzy innych specjalności, apeluje do premiera o wycofanie ze sprzedaży smakowych e-papierosów z nikotyną i bez niej. Zwłaszcza słodkie substancje smakowe dodawane do e-liquidów dla osiągnięcia atrakcyjnego smaku wciąż nie są wystarczająco przebadane – alarmują toksykolodzy.
Infrastruktura
Prąd z największej prywatnej inwestycji energetycznej w Polsce popłynie w 2027 roku. Polenergia dostała właśnie potężny zastrzyk finansowania
Polenergia S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego podpisały umowę pożyczki ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na budowę morskich farm wiatrowych. Finansowanie wyniesie 750 mln zł i zostanie wykorzystane do budowy dwóch farm o łącznej mocy 1440 MW. Największa prywatna grupa energetyczna w Polsce realizuje ten projekt z norweskim Equinorem. Prace związane z budową fundamentów turbin na Bałtyku mają się rozpocząć w 2026 roku. Projekty offshorowe będą jednym z filarów nowej strategii Polenergii, nad którą spółka właśnie pracuje.
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.