Newsy

W branży transportowej brakuje pracowników. Potrzebni są nie tylko kierowcy ciężarówek, ale także motorniczy, piloci, spedytorzy i koordynatorzy dostaw

2022-03-18  |  06:15

Niedobór pracowników występuje zarówno w transporcie samochodowym, jak i kolejowym czy lotniczym. – Każdy z tych sektorów boryka się z deficytem osób o określonych kompetencjach. Ponad połowa osób pracujących w transporcie ukończyła 50. rok  życia i myśli o przejściu na emeryturę, a niestety nie ma wymiany pokoleniowej, bo w zawodzie brakuje młodych osób – mówi Cezary Maciołek, prezes zarządu Grupy Progres. Kolejną bolączką firm transportu drogowego jest pakiet mobilności, który spowoduje wzrost kosztów płacowych dla polskich przewoźników.

Gdy przeanalizujemy sytuację rynkową i liczbę ofert pracy, praktycznie każdy sektor w transporcie boryka się z deficytem pracowników i programami rekrutacyjnymi, zaczynając od transportu drogowego, poprzez transport kolejowy, morski, a kończąc na transporcie lotniczym. Każdy z tych obszarów ma nieco inne problemy i inną ich skalę, ale każdy z nich boryka się z deficytami konkretnych kompetencji – mówi agencji Newseria Biznes Cezary Maciołek.

W trudnej sytuacji jest transport drogowy. PWC i TLP już kilka lat temu alarmowały o powiększających się niedoborach zawodowych kierowców. Prognozy z raportu z 2019 roku „Transport przyszłości – perspektywy rozwoju transportu drogowego w Polsce 2020-2030” oceniały, że w tym roku będzie ich brakować ok. 200 tys. International Road Transport Union (IRU) ocenia, że luka na rynku to ok. 60 tys. osób, podobnie jak w Niemczech. Niedobór kierowców na rynku pracy jest wynikiem dynamicznego wzrostu obsługiwanego tonażu i pracy przewozowej.

Skala tego niedoboru jest gigantyczna. Jest to ogromne wyzwanie zarówno w transporcie krajowym, jak i międzynarodowym – mówi prezes Grupy Progres. –  Brak pracowników będzie wpływał proporcjonalnie na wzrost cen transportu, a więc musimy się przygotować na to, że będziemy więcej płacić za kuriera, za transport drogowy, morski czy kolejowy, co zresztą się dzieje, bo ceny biletów i transportu systematycznie rosną.

Luka na rynku pracy powoduje wzrost wynagrodzeń, co z kolei zwiększa koszty dla przewoźników. Co więcej, od lutego obowiązują ich przepisy drugiej części unijnego pakietu mobilności i zrewidowanej dyrektywy o pracownikach delegowanych, a to oznacza kolejne obciążenia. Według nowych regulacji kierowca przewożący towary do Niemiec czy Francji powinien otrzymywać takie wynagrodzenie jak kierowcy w danym kraju docelowym czy tranzytowym.

Jeżeli kierowca będzie pracował na terenie Niemiec, to jego stawka za jedną roboczogodzinę będzie wynosiła 9,50 euro, a nie 20 zł brutto, jak to ma miejsce w Polsce. A to oczywiście wpłynie na dodatkowe koszty dla przedsiębiorców i firm transportowych. Powstaje pytanie, jak branża sobie z tym poradzi, bo z pewnością te koszty zostaną przeniesione w dużej części na konsumentów, a więc na osoby, które z usług transportu korzystają. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Ten biznes jest dość nisko rentowny, działa na niskiej stopie opłacalności. W związku z tym prawdopodobnie transport wpłynie jeszcze bardziej na inflację, która w Polsce jest wysoka – przewiduje Cezary Maciołek.

Niedobory na rynku pracy występują także w transporcie miejskim. Zdaniem eksperta oferty pracy w tym segmencie nie są wystarczająco konkurencyjne – wynagrodzenia plasują się poniżej średniej krajowej, a w dobie COVID-19 kierowcy transportu publicznego są bardziej narażeni na zakażenia i kłopoty z tym związane.

Również transport kolejowy, który bardzo dynamicznie się rozwija w Polsce, boryka się z tym, że brakuje wyspecjalizowanych pracowników, którzy mogliby obsługiwać nowe tabory kolejowe i infrastrukturę. Na koniec roku 2019 mieliśmy prawie 100 tys. osób zatrudnionych w tym sektorze i niestety w ostatnich dwóch latach jest ubytek mniej więcej 2 tys. osób, które odchodzą z tej branży bądź przechodzą w wiek emerytalny – mówi prezes Grupy Progres.

PwC prognozuje, że również w transporcie drogowym do 2030 roku z rynku pracy odejdzie 40 proc. kierowców w związku z osiągnięciem przez nich wieku emerytalnego. Osoby poniżej 35. roku życia stanowiły w 2019 roku zaledwie 17 proc. wszystkich pracowników posiadających uprawnienia do wykonywania zawodu kierowcy. Mimo że to wśród młodych ludzi notowane jest największe bezrobocie, nadal brakuje chętnych do wyuczenia się zawodu i pracy w branży transportowej.

– Zawód kierowcy i sam transport nie ma moim zdaniem dobrego PR-u w kontekście pozyskiwania nowych pracowników, szczególnie osób młodych. Wynika to z tego, że preferencje osób wchodzących na dzisiejszy rynek pracy są nieco inne, a zawód kierowcy wymaga dużej dyspozycyjności, dostępności, bo to jest praca w weekendy, po godzinach i narażona na rozłąkę z rodziną. Dlatego młodzi ludzie często decydują się po prostu na inną ofertę – mówi Cezary Maciołek.

Na to wszystko nakłada się jeszcze prognozowany wzrost zapotrzebowania na przewozy, który wynika m.in. z ożywienia gospodarki i rozwoju e-commerce. Braki kadrowe dotyczą także innych zawodów, m.in. spedytorów i dyspozytorów. Poszukiwani są też specjaliści ds. transportu czy koordynatorzy dostaw.

– Pracodawcy starają się szukać różnych rozwiązań, od niestandardowych rekrutacji, przez dodatkowe pakiety benefitów, od poszukiwania bezpośredniego do pozyskiwania pracowników z innych firm. Natomiast te wszystkie działania nie zwiększają podaży pracowników – zauważa prezes Grupy Progres.

Jak podkreśla, potrzebne są inicjatywy zachęcające młodych do podejmowania pracy kierowcy, motorniczego czy pilota.

Na pewno sporym wyzwaniem jest to, żeby poprawić stronę wizerunkową, żeby zawód kierowcy był zawodem dobrze opłacanym, stabilnym, przewidywalnym i dającym satysfakcję, z drugiej strony, żeby kierowcy mieli odpowiednią infrastrukturę i czuli się dobrze w miejscach i organizacjach, w których pracują – mówi ekspert. – Szkolnictwo też wymagałoby pewnej restrukturyzacji w zakresie właśnie taboru, aut i całego systemowego podejścia do potrzeb rynkowych.

Kolejny aspekt to pozyskiwanie pracowników z innych regionów Europy i świata.

– Warto zwrócić uwagę na te mniej oczywiste kierunki, tam na pewno sięgną pracodawcy, nie mając już możliwości zatrudniania Polaków na miejscu. Wierzę w to, że te kierunki spowodują, że polski transport będzie się miał tak dobrze jak w ostatnich latach, bo w tym zakresie jesteśmy w czołówce europejskiej – mówi Cezary Maciołek.

Czytaj także

Transmisje online

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Energia i klimat dla samorządów lokalnych

XXXI Welconomy Forum in Toruń

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Sieci handlowe i producenci żywności wycofują jaja z chowu klatkowego. Już co trzecie opakowanie jaj pochodzi z chowów alternatywnych

Niemal 75 proc. Polaków negatywnie ocenia hodowlę klatkową. Podobny odsetek uważa, że firmy powinny publicznie informować o postępach w wycofywaniu jaj klatkowych. W ślad za rosnącą świadomością społeczną firmy coraz częściej rezygnują ze sprzedaży jaj od kur w klatkach. Do końca 2023 r. 161 firm działających w Polsce, w tym wszystkie największe sieci sklepów, zobowiązało się wycofać jaja klatkowe, a ponad 39 proc. z nich wdrożyło już swoje zobowiązania w życie – wynika z raportu Stowarzyszenia Otwarte Klatki i Fundacji Alberta Schweitzera.

Handel

Związek Przedsiębiorców Ukraińskich: Granica musi być odblokowana bezwarunkowo. Dopiero wtedy możemy przystąpić do negocjacji

– Protesty polskich rolników mają duży składnik emocjonalny, a na zamieszaniu korzysta Rosja – uważa dyrektor wykonawcza Związku Przedsiębiorców Ukraińskich Kateryna Glazkova. Przekonuje, że granica musi być odblokowana bezwarunkowo i dopiero wtedy można przystąpić do konstruktywnej rozmowy i negocjacji. Na obecnej sytuacji tracą ukraińskie przedsiębiorstwa, w tym przemysł obronny. Blokady szlaków komunikacyjnych z przyjaznym krajem, jakim jest Polska, są określane za naszą wschodnią granicą mianem „katastrofy”.

Ochrona środowiska

Sprzedaż pomp ciepła spadła o 1/3. Branża liczy na odbicie dzięki aktywnej polityce rządu

Ubiegły rok nie był udany dla branży urządzeń grzewczych – przyznaje Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC). Sprzedaż w tym sektorze spadła o ponad 30 proc., a w przypadku domów jednorodzinnych o około 40 proc. Prezes zarządu tej organizacji liczy na aktywną politykę rządu. Wśród możliwych rozwiązań wymienia m.in. wprowadzenie specjalnej taryfy dla pomp ciepła oraz obniżenie VAT–u na energię elektryczną. Ocenia, że przy sprzyjających okolicznościach sprzedaż pomp ciepła w 2024 roku może wzrosnąć o 20 proc.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.